Przezyj swoją przygodę, kto wie może sukces odniesiesz.
Offline
Black
Wszedł na górę i ruszył w stronę swojej loży, był cały przemoczony bo na dworze padało. Stanoł przy barierce odkorkowując wino które sobie przed chwilą kupił. Obserwował swoimi szarymi oczami ludzi bawiących się na sali.
Offline
- Chłodny obserwator - szepnęła, opierając się o barierkę plecami tuż obok niego.
Uniosła wzrok na jego twarz.
Mokre włosy, niezmienne spojrzenie...
Uniosła kącik ust w subtelnym uśmiechu.
- I mokry...
Offline
Uśmiechnoł się, ale jego oczy się nie zmniły.
- Lubię tak, chociaż często, też zchodzę na dół....
Odgarnoł mokre włosy z twarzy.
- Twoia osoba towarzysząca zbałamuciła mi brata.
Offline
- Teoretycznie, jeżeli piekło istnieje, to faktycznie zrobią sobie ze mnie zupkę na ostro, albo inne befsztyki z czerwonym winem. Ale chociaż dobrze, że z winem i czerwonym do tego.
Wyciagnoł korek z wina po czym spojrzał na nią swoim zwykłym wzrokiem.
-Mój brat w takich sytuacjach nigdy nie oponuje. Pod tym względem nie wrodził się do mnie.
W uchu można było dostrzec kolczyki które jej wcześniej pokazywał.
Offline
- Nawet jeśli mogą poszczycić się kucharzem wysokiej klasy, z ręką do win i...hmm... - Tu spojrzała na niego znacząco. -...byłaby to duża strata. Jeśli piekło oczywiście istnieje, jeśli nie, pozostaje kocioł wypełniony rozbawionym tłumem, tam na dole.
Oczywiście, oczy mężczyzny skupiały wzrok jak zwykle, choć mokre włosy nieco odwracały od nich uwagę. Piękne, mokre włosy...
- W takim razi, nie będą mieli problemów z...dogadaniem się - powiedziała, parsknąwszy cicho.
Gdy spostrzegła kolczyki, o których wspominał Hisagi, poczuła się nieco dziwnie. Smutek zakorzeniony w niej głęboko liznął serce.
Offline
-Co mi jeszcze tak to powiesz?
Powiedział podchodząc i obejmując ją ramieniem, bez żadnych widocznych stresów.
-Lubisz czerwone wino?? Ja uwielbiam, dobrze działa na serece....
Offline
Wyrwana z odrętwienia, mile zaskoczona gestem, oparła głowę na jego barku.
- Zdecydowanie, i tak, masz racje...
Zbieg okoliczności, czy dostrzegał więcej niż było widoczne?
- Wena nadeszła? - Chwilę zastanawiała się, czy w ogóle zadać to pytanie.
Offline
-Mam włosy mokre i Ty też zaraz będziesz miała... I nie to, że Twój gest mi się nie podoba.
Powiedział z uśmiechem patrząc swoim zwykłym wzrokiem w jej oczy.
- A jeżeli chodzi o kolczyki zakładam je na każdy koncert.
Offline
- Nie przeszkadza mi to. - Jakby na potwierdzenie, wtuliła policzek w mokry materiał. - Lubie deszcz, lecz tym razem się nie załapałam..Chociaż teraz można powiedzieć że częściowo jednak tak.
Spojrzała przelotnie na kolczyk.
- Dobrze ci w nich.
Stwierdziła, że lepiej by się w to nie wgłębiała. Nie tak szybko.
Offline
- To miło...
Powiedział wtulając swój policzek w jej włosy.
- Wiem, osoba która mi je kupiła miała dobry gust. Dostałem je właśnie na takie okazje.
Przycisną ją trochę mocniej do siebie, pocierając policzkiem o jej włosy.
Offline
Wtuliła się w niego, i po prostu tak stała.
W tej chwili wydało jej się to takie naturalne.
Nie czuła chłodu przemakających ubrań, tylko ciepło bijące od Blacka.
Mogła jedynie snuć domysły co do jego myśli, lecz nie ważne co w jego głowie się działo, chciała by po prostu wiedział, że ktoś jest przy nim. Miała nadzieje, że on to czuje.
Offline
-Coś się stało?? Tak milczysz.
Powiedział po któtkiej chwili.
- Może usiądziemy bedzie wygodniej nam...
Offline
- Nie,nic - szepnęła kręcąc lekko głową.
Uśmiechnęła się, trochę odsówając.
- A przewidujesz może dodatkowe 40 pare kilo na swych kolanach? - Parsknęła, spoglądając mu w oczy.
Offline