Podpadłeś, złamałeś regulamin, a może któryś z nauczycieli po prostu cię nie lubi? Tak, to tutaj trafisz, i odbędziesz pokutę.
Jedna z klasy, ławki i biurko nauczycielskie.
Świetny sposób na integracje z innymi nieszczęśnikami, lub zaplanowane "sam na sam" z wybranym nauczycielem...

*wbijam*
-ale nuudyy...

Black
Wchodzi wyglądając na niezadowolonego. Usiadł na fotelu wyciągnoł nogi na biurku.
-K**wa.
Zaklnoł pod nosem.

-dzien dobry
*powazna mina*
-to co tu bedziemy robic?

-Otuż siedzieć gdy mugłbym robić wiele innych interesujących rzecz...
Wciągnoł z teczki książkę.

-i jak dlugo bedziemy tu siedziec?
*zaczal bic palcami w rytm*

Revi

Wszedł do środka ja zawsze koło nie go zabujcza aura, można było tak to wyczuć. usiadł gdzieś kładąc nogę na nogę i nic nie mówiąc włączył mózę od której uszy puchnął.

*patrzy sie katem oka podejrzliwie, ogladajac go ostroznie*

Reiva

Siedział miał olene jak zawsze we wszystko, po to tu był a może co z malował to wiedział tylko on. Zapalił fajke i siedział nie musiał mówić muza leciała. Lecz czy przejął się nowym.

*zobaczyl fajke i sie nagle spocil*
-ziom, daj bucha ^^
*odwrocil sie do niego*

Spojrzał na niego niczym demon na śmiertelnika, i dalej palił by po chwili wyrzucić fajkę na ziemie i zapalić kolejną.

-heeej, ty tam, slyszysz mnie?
*zaczal machac rekami i gestykulowac*
-f...a...j...k...a... ty mi dac fajka, ty rozumiec?

-Chyba ci życie nie miłe co nie gówniarzu?-Mruknął z głosem który wywołuje ciarki, poprawił kosmyk włosów za ucho.

-noo, w koncu sie odezwales
*przestal machac*
-czemu nie mile? ja lubie zyc...

ruszył się z kszesła i usiadł na jego ławcę-Mówisz że jednak ci miłę.-Złapał go za podpróbek i spojrzał mu w oczy, jednak to nie było spojrzenie przyjaciela czy też mówiące że ma dobre zamiary o nie Reiva nie miał tego w zwyczaju.

*zylka sie pojawila na czole i odskoczyl*
-co ty odwalasz, ziomek?
*zaczal sie drapac po glowie*
-to bylo dziwne...

Westchnął tylko nie zmieniając swojej pozycji, pan ciemności znów zapali sobie fajkę i zaciągnął się.

*przymruzyc jedno oko i kucnal obok niego*
-to dasz jedna fajke czy nie?
*blagajace spojrzenie*

Spojrzał jedynie na niego, nic nie powiedział obracając w ręku zapalniczkę. Trzymał fajke tak by ten nie mógł dosięgnąć do niej.

*wyciaga rece po fajke*
-fajka... fajka... fajka...
*gada jak w transie*
-kuzwa, to wszystko przez nia, po co mi wszystkie fajki zabierala...
*mowi wkurzony*

Przyglądał mu się tylko-Hmm omna czyżby problemy z dziewczynął-I ten niebezpieczny błysk w oku

-ano, zawsze jest cos...
*robi slodkie oczy*
-to dasz ta fajke?, proszee...

-Dam jak  powiesz która to z tych candy lasek ci po głowie chodzi.-Zaśmiał się jak szaleniec i podał wypaloną juz prawie fajkę.

*patrzy sie dziwnie na niego i bierze fajke*
-no ta, taka z tym... no...jak ona... ta, juz wiem, Kat no...
*mysli intensywnie*
-tak to jej imie, Kat

-Niech zgadne Katsumi Kurosu?-Spytał zaciągając się-Zaco cię tu wsadzili aniołku co bo na takiego co by rozrabiał nie wygladasz.-Mówił z głosem Tamakiego do dziewczyn.

*dziwne spojrzenie na niego*
-to wszystko przez nia...
*macha rekami i gestykuluje*
-az wstyd o tym gadac...
*siadl pod sciana i czarna aura nad jego glowa ^^*

Podszedł i kucnął obok niego-Tak to z nimi jest choc słyszałem że ta Kurosu to niexłe ziółko jest-Zaciągłą się papierosem-Więc inaczej mówiąc masz szczęście że przeżyłeś.

*lzy w oczach i placzaca minka*
-bylem juz blisko....

Zaśmiał się tylko i poczochrał włosy na głowie-Więc wiesz co nie zabije to w zmocni.-Wstał i wrócił na swoje miejsce.

-ale przez to ja moge nie miec dzieci...
*lzy w oczach*

-hmm az tak cię potraktowała?-spytał patrząc na niego-Cos ty jej takiego zrobił?

-przyszedlem do jej pokoju... to wszystko...
*znowu sie zalamuje*
-a ty skad ja znasz?

-Lepeij byś nie wiedział-Zaciągnął się papierosem rozkładając wygodnie na ławcę.

*wyjmuje woreczek z kieszeni*
-zapodaj cala fajke, bo samej nie chce mi sie palic...
*rozpkowuje woreczek*

podrzucił mu paczkę i wrócił do słuchania muzyki-A teraz lepiej uważaj-mruknął i słuchał muzy.

*wyjmuje z paczki fajke i ja rozwala, miesza rzecz z woreczka i kreci blanta ^^*
-dzieki...
*machnal reka i wsadzil gotowego blanta do ust, potem go podpalil i pociagnal mocno*
-juz lepiej...

Siedział i słuchał muzyk, było słychac że nie jest to spokojna muzyka.

*patrzy sie wyluzowany na niego i sie smieje*

Spojrzał na niego kątem oka-Coś tę tak niby bawi?-Spojrzał na niego zabujczo.

*wpada w cichy smiech i zaczyna sie bujac*
-wesolo jest, ogolnie
*przestal sie smiac i patrzy sie ciekawie*
-za co tu trafiles?

Zmróżył oczy-Czyżby lepiej dla ciebie byś nic nie ukrywał.

*wpada w tlumiony smiech i sie mocno buja, widac ze na haju*
-masz sprobuj tego to tez bedziesz sie smiac
*rozesmial sie*
-ale ciagle nie odpowiedziales mi na pytanie...
*patrzy sie na niego ciekawie i z usmiechem*

Patrzył się na niego-Słuchaj nie irytuj mnie jeśli ci życie miłe-Warknął tylko.

-spokojnie, bracie... bez nerwow
*usmiecha sie do niego, juz bez smiechu*
-chodz i zapal, no mowie ci...
*wzial bucha i przymruzyl mocno oczy*
-to jak sie tu dostales?

-Byle gówna się nie pali-Rozłożył się i teraz różowe włosy były jak najbardziej widoczne.-Nie twoja sprawa.

-no to czego ty sie mnie pytales o rozne rzeczy?
*wstal i podszedl do niego*
-odpowiedz... proszee....
*maslane oczy i przypatruje sie mu z bliska*
-a temat dobry, sprobuj...

-Nie powiem-Uśmiechnał się złosliwie i pocałował go-Lepiej bys nie wiedział.

*zrobil duze oczy i sie wykrzywil*
-blee... pocalowales mnie...
*zrobil krok do tylu i sie wytarl*
-a jak chce wiedziec?
*usmiechnal sie lekko*

-Uwierz mi aniołku nie chciał byś wiedziec-Uśmiechnał sie złosliwie i łapiąc za rękę posadził go na kolanach jak w jounj romantica.

*patrzy sie dziwnie na niego z przymruzonymi oczami*
-mozesz mnie juz puscic? troche niekomfortowa sytuacja...

-Hmm czemu mam cię puścić przeciez pytałeś zaco tu siedzę-Wymruczał do ucha podnosząc twoją koszulkę.

-aha, czyli juz moja ciekawosc zostala zaspokojona...
*przymruzone oczy i zaczyna sie wyrywac*
-bo widzisz... to naprawde zaczyna byc niekomfortowe...

puścił go-No prosze jakie z ciebie niewiniątko, istny aniołek-Oparł głowe na dłoni i zmrózył oczy.

*zalozyl koszulke i usiadl na przeciwko niego, przygladajac sie*
-czyli...
*wzial bucha*
-wolisz facetow, tak?

-Jak widac ty nie, lecz uważaj na takiego aniołka każdy będzie chciał się żucić najlepiej byś miał jak to się z wie a ta ochronę.-Spojrzał na niego z papierosem w ustach.

*przymruzyl oczy*
-nie sadze... jak dotad probowano mnie tylko zabic...
*odwrocil wzrok i wzial bucha*

Wstał i obiął go od tyłu-Alez aniołku to tylko kwestia czasu jak ktoś się odważy.

-no... ty chyba jestes pierwsza osoba...
*podniosl jego rece i wyszedl z objecia*
-heh, w sumie lepsze to niz elektryczna obroza...
*wzial pare buchow, po czym przez chwile zakrecilo mu sie w glowie
-puff, dobre
*podaje mu blanta ^^*
-no sprobuj...

Zostawie to tobie-Zasmiał się i przytwierdził do ściany-Jak widac słaba główka aniołka się odzwywa.

*zaczal kaslac*
-ale drapie w gardlo...
*wzial nastepne buchy*
-no jak wolisz...
*popatrzyl sie na niego z przymruzonymi oczami*
-czemu tak sie na mnie patrzysz, co?

nagle slychac pukanie do drzwi
*Otwieram drzwi i zagladam* a tu sie zabawiaja razem
- Ooo........ Kaze nie wiedzialem ze ty tak lubisz moze ja sobie zmienie pokuj?

Zmrózył oczy i wrócił na miejsce-Czyzby kolejny aniołek zawitał czy piekło już nie przyjmuje-Zapalił przyglądając się.

*popatrzyl sie na Gintame z przymruzonymi oczyma*
-taa, juz, sie szykuj...
*bierze ostatnie buchy, potem kaszle i znowu sie chwieje*
-kurdee... jak kolorowo...

- Aniolek ?
- no to juz wyjasniam w piekle byla a duza kolejka wiec mi sie nie chcialo czekac, co do nieba to hmmm... juz bylo gorzej niewpuscili mnie.
* popatrzyl sie na Kaze*
- Kaze a to bie co ??

-Jak widać kolega za duzo zapalił-Zaciągnał sie-Więc za co siedzicie?-Spytał kładąc nogi uzbrojone w glany na ławcę.

*pizd, walnal o podloge*
-las vegas.... jak swiecoco.... xD
*mowi bardzo cicho, z zamknietymi oczyma*

- ja za nic, przyszedlam sie przywitac i mam sprawuche do Kaze ale widze ze bedzie musialo poczekac bo wlasnie chyba pierdyknol na zieme
*mowi spogladajc na KAZE*

Wstał i poniusl go-Jak widac jeden z aniołków odleciał-A zaco go tu zamkneli bo on nie wyglądan na łobuziaka, choc kto wie lepiej pilnuj kolegi bo nie jeden zechce się na niego pokusić.

-pokusic...
*mowi cicho*
-RULETKA!!
*i reka obejmuje jego szyje*
-20!! 20!! niech bedzie 20!! xD

- yyyyyy aha, siedzi zato ze w pokoju 6 go przylapali jak siedzial za Kat
*zasmial sie*
- nie wazne co on tam robil, pominmy ta kwestie
*podchodzi do KAze i chwyta go w pol*
- yyy no to moze ja go wezne do pilegniarki ??
*mowi ze zmartwiana mina*   nie z powodu Kaze oczywiscie

-Daj mu sole trzeźwiące a pomoże-Zaciągnał sie-/jak widac lubi cię skoro aż tak sieklei.

- No wiez my bardzo dobzi przyjaciele
*mowi z usmiechem powoli kierujac sie do wyjscia a Kaze*

*wyciaga rece do Reiv'y*
-MAMA!! MAMA!! Ja chce do mamy!!
*kopie Gintame*
-pusc mnie, ja chce do mamy!!
*robi slodka, zirytowana minke*

Wrócił na swoje miejsce, przygladając się temu-Jak widać dostałeś kosza-Zaciągną sie papierosem.

- sekundeke, ale ja znim nie ten no yyyy....... niestem !!!
*podal mu sole otrzezwiajace i mowi cicho*
- czy ty wiez co ty mowisz ??

*wyrywa sie od Gintamy i biegnie do Reiv'y*
-ja nie chce...
*tuli sie do niego*
-mamusiu, ten pan jest  zly!
*lezka w oku i szlocha*

XDDDD

Westchnął tylko-Czemu on jest zły i puśc bo mnie udusisz-Mruknął uwalniając się z jego objęć. I pocałował go nie przejmując sie tym że jest obok gitama.-Spokojnie tobą tez się zajmę.-Zwrócił się do Gitamy.

*schowal klucz do kieszeni od pokoju*
- no to ja lece bylem tu tylko po klucze od pokoju no to narazie papa, a KAze milej zabawy z mamusia
*Wybiegl z kazy bardzo bardzo szybko !!!!*

*usiadl na podlodze z prawie zaplakana mina ^^*
-mama mnie nie kocha!!
*i sie rozplakal ^^*

-Eh bo ja nie mama jestem-Zaśmiał się i pogłaskał go po głowie.-Mama ci uciekła przed chwilą.

*Wodzi i mowi*
- zapomnialem jeszcze jendej zeczy
- mama ??
- ze niby ja ??

*przytulil sie do jego reki*
-mama...

Podłożył mu pod nos sole i czekał aż mu się lepiej zrobi-[pilnuj bardziej go, chyba że chcesz bym zrobił to zaco tu siedzę.

- a co ja jego mama ???
*mowi z minka jak by go on nie obchdzil wogule*

-Eh bierz mi go-Warknął i wstał podchodząc i łapiąc go za brodę-Bądź grzecznym chłopcem.

-ale mama...
*lezka w oku i za chwile sie otrzasnal*
-co do...
*duze oczy zrobil jak zobaczyl ze sie mu do reki tuli, wstal jak porazony pradem*
-co ja... co ty... co wy...
*pokazuje raz na siebie, Reiv'e i Gintame, potem patrzy sie na tyly*
-chyba wszystko w pozadku...
*zaciska piesc*
-znowu chemiczna mieszanka... zatluke lachudre...

-No prosze i dziecko na m się obudziło-Spojrzał na niego- a teraz wracajc do swojego kolegi stęsknił się.

*brecht na mase*
- zebys ty sie widzial Kaze. Mamusiu!!
*brechta sie*

-mam go w dupie
*pokazuje na Gintame*
-a ty co taki wesoly wygladasz?
*podejrzane oczy*
-zrobiles mi cos?

-Uwierz mi, ale nie choć pewnie byś tego chciał, miałeś chwilowy odchył. Mówiłeś na mnie mama choć nie powiem że i buziaka zarobiłem.

- No wlasnie z tego sie smialem
*hahahah*
- uhhh. dobra.
- widze ze mieliscie tu co robic jak mnie nie bylo ^_^

-tylko? uff co za ulga...
*wytarl czolo*
-a ty sie zamknij, tobie i tak sie upiecz, jak zwykle...
*pokazuje palcem na Gintame*

Podszedł do nich z fajką w ustach, jego mina nie świadczyła dobrych inntencji.-Opiecze powiadasz-Spojrzał na Gitamę i ząłpał go w pasie i przejechał palcem po jego szyi. Nie zwracał uwagi na aramiego.-Więc może i tobą się zajmę skoro nalegasz.

- Yyyy nie podziekuje
*robi z jeden umiejetnosci podchacza Reive i wywala go na ziemie*
- przykro mi ale nie lubie bliskich spotkan z facetami
*wystawia reke tak zeby pomuc mu wstac, mowi z usmiechem*

*patrzy sie z zaciekawieniem i wyjmuje znowu torebeczke i paczke fajek*
-oooo, to musialo bolec...
*miesza znowu te bajery ze soba i skreca blanta*
-ale podejrzewam ze na tym sie nie skonczy...

Złapał go w pasie i przewrócił na ziemi tak że on na nim leżał. Językiem przejechał po jego szyi, nawet pozwolił sobie na ciche mruknęcie. Kolanem zaczął drażnić jego kroczę z złosliwym uśmieszkiem, a włosy opadły tak że łaskotały ciało biołowosego.

- ale ochyda byc lizanym przez faceta to jak tortury(wyobrazil sobie otrtury Kat na Kaze) wolal bym to, mygl bys zejsc zemnie prosyl bym bardzo. Niechcem ci krzywdy zrobic
*mowi z powazna minka*

*podchodzi do nich*
-ej Gin, chcesz bucha? da ci troche sil...
*zapala blanta i podaje mu, kiedy lezal na ziemi*

-Oj bo się przestrasze aniołku-Usmieszek nie zchodził z jego twarzy. Podniusł sie i przerzucaj,ac go sobie przez ramie skierował się do wyścia. Nie zważał na to że sie wyrywał trzymał go za pośladki.-Jak widać mam zajecie na dziś.

- no nie ja podziekuje kurde no!!1
*Wyciaga swoj drewniany mieczyk ktory zawsze nosi przy sobie i go podchacza znowu*
- alc moja glowa
*wstaje i odchodzi odniego*
- mowilem ci zebyc mnie zostawil

-hmm... i co ja sam zostane tutaj?
*patrzy sie na nich, potem na blanta*
-no trudno... jak mnie nie chca to polece znowu do las vegas
*wzial najglebszego bucha jakiego tylko mogl*
-o kurde...
*zaczal kaszlec*

Złapał mieczyk i złamał go przez kolano czyli nic nie zrobiłeś-Takimi wykałaczkami nic nie zdziałasz

- moj ulubiony mieczyk
*lezka w oku*
- ty draniu
*wiszac w pol chywcil go za genitalia i scisnal mocno(to bedzie bolec)*
*poczym sie wyslizgnal z jego uscisku*
- czy ja juz mowilem ze nigdzie nie ide ??

*patrzy sie na was*
-o kurde, juz tak szybko te halucyny dzialaja? czy on go naprawde za jajca trzyma
*podchodzi do nich i kuca zeby przyjzec sie temu blizej*
-niby wszystko sie zgadz...
*podnosi sie*
-a jego wlosy tez rozowe byly... czyli jeszcze nic nie zaczelo dzialac..
*smiech*
-Gintama gej!!
*paranoiczny smiech* ^^

-Hmm ciekawe maluszek dokazuje-Szatański usmieszek i łapie drugą ręką za ręcę i wykręca do tyłu.-Jak widze palisz się do tego, a tak zaprzeczałeś.-Spojrzał na Aramiego łapiąc go po chwili oczywiście bo niewiadomo skąd związał ręce gitamy. Zawszem miał takie rzeczy w kieszeniach, a aramiego pocaował-Nie mów więcej o włosach, kochany.

- boze jaki on jest uparty, Kaze ja gej ??? po patrz sie na siebie ja tu sie broni tylko.
*potrzy sie na zwiazane rece, chyba kpisz. Sznurek po chwili sie rozwiazuje*
- pare sztuczek z dziecinstwa, ja mam raczki tutaj
*macha rekamo i oddala sie na drugi koniec sali*

-hmm... nie, to nie halucyny
*patrzy sie na jego wlosy*
-a dlaczego? cos z nimi nie tak? ^^
*potem spojrzenie na Gina*
-nie bronie sie, bo to na mnie specjalnie nie dziala, a jak ty sie wyrywasz to jego prawdopodobnie to rajcuje
*usmiech do Gina*

Złapał cie zanim wywinołes się-No prosze cwana bestyjka-Kąsa w uszko Gitamę i trzymając go za ręce łapie w pasie i przerzuca z nów przez ramię-Nie radze się wyrywac kochanienki inaczej będzie boleć.

- co za kurde upierdliwy czlowiek
*wzdycha*
- KAze co ja poradze ze ta orientacja mnie nie pasi. Mozesz mu to jakos wytlumaczyc ??
/kurde ale to jest irytujace\
- ej maz brzydki wlosy wiez mygl bys sobie je pofarbowac na jakis niebieski czy cos bo wygladaja fatalnie i dodatkowo ten wyglad stary fatalny na maxa, kiedy ty byles ostatnio u fryzjera ??
- jak chcesz moze cie zapoznac z jednym takim fajnym zbudowanym, moze ci sie spodobac. Ale czy mugl bys mnie kurde wreszcie postawic na ziemi

Spojrzał na niego nie mal zabujczo-Hmm zresztą poco iść do pokoju jak moża tu.-Zaśmiał się i rzucił go na biórko, odrazu pozbawiając go ubrań.

*zaczyna krzyczec i zirytowana minka*
-aaaa moj misiu!!!
*lapie Gina za szyje i biegnie na drugi koniec pokoju*
-nie dam mojego misia!!
*dusze go jak pluszaka xD*

- Jezus, gdzie ja trafilem ??
*Przetarl czolo duszony przez Kaze*
- Kaze mugl bys troche poluzowac zacisk misio sie dusi
*mowi i kiedy byl ciagniety przez kaze chwycil sowje gatki i spodnie i je zalozyl*

-No prosze i zabrałes mi aniołka-Zapaił-hmm wiesz co widze że lecisz na niego więc poczekam na swoją kolej.

-misio!! misio!!
*dusze Gina jeszcze mocniej, az sie purpurowy zrobil*
-nie oddam go
*lata z nim dokola pokoju*

- Twoja okaja nie nadejdzie!
*mowi duszacym sie glosem*
- Kaze pusc mnie kurde, nie mam czym oddychac!!
zaczynam sie robic powoli bialy od braku powietrza

-Hmmm a jak dam ci całą paczke s krętów dasz misia?

*nagle nim telepnelo i przybliza sie do jego ucha*
-musimy byc ostrozni Watsonie... nie wiadomo gdzie moga czaic sie straznicy...
*puscil go i zaczal sie skradac w strone drzwi, po chwili zauwazyl chlopaka*
-Watsonie, cicho teraz badz, sprobujemy sie kolo niego przeslizgnac, chyba nas nie widzi...
*skrada sie okrezna droga*

- WTF ???
/Co mi tam\
*JEstem blisko sciany bardzo blisko sciany i ide za Kaze w rekach trzymam krzeslo*

Spojrzał na nic zabujczo-Eh to się załosne robi.-Mruknął tylko podchodząc złapał za kszesło i przyciągnął białowłosego do siebie.

-Watsonie! dales sie zlapac glupku!!
*skoczyl miedzy nich*
-uciekaj, asekuruje twoje tyly...
*zlozyl rece jakby trzymal pistolet*
-nie zawacham sie cie postrzelic...

- co ty robisz !!!
*Chwycil KAze za cuchy i uciekl na drugo konic cali zaslaniajac sie nim*
- dobra Szerloczku chron mnie

-eh i przedstawienie jest dodatkowo-Zasmiał sie szaleńczo i podszedł do nich.

*znowu sie telepnal i lapie sie za glowe*
-glupie gowno, baniak po tym nawala...
*podnosi glowe powoli i sie patrzy przez chwile w oczy Reivy*
-aha, znowu mi odwalilo tak?
*patrzy sie na niego przez dluzsza chwile, potem sie odwraca*
-chwila... czemu on jest goly?
*dziwne spojrzenie*

- Jaki goly, amma majty i spodnie na sobie!!!!!
*pokazuje na Reiviego*
- to on mnie chce zgwalcic, zobaczek jeden

Poza jak wtedy usagi trzymał się do misakiego od tyłu-Nagi to on dopiero będzie ale cóż poczać a i miales odlot.-padaje ci skręta-trzymaj.

*patrzy sie dziwnie na skreta*
-wiesz co... jakos teraz nie jestem przekonany do niego... caly czas baniak nawala...
*stanal blizej do Gintamy*
-dobra, ja tylko zartowalem co do niego... nie dam go zgwalcic, nie bede mial z kim palic...
*odwraca sie do Gina*
-a ty co tu wogole robiles?

- tak dokladnie to przyszedlem po klucze od pokoju ale pozniej rpzypomnialo mi sie ze masz moje fajki wic wrucilem, no cuz ale byles na takie jbani ze szok. A ten pan tu chce mnie wyr..... wykozystac sexualnie.
- a ja tego niechem !!!!!!!!!
*zawazyl reszte swojich ubranek chcwycil za nie szybko i ubral*
- kaze kurde bron mnie :P

Nie dał ciich ubrać i przerzucił go przez ramie-No to idziemy-Mrukn ał związując ci ręce wcześniej, a aramiego pocałował.

*calkowicie ingnorujac pocalunek trzema Gintame za nogi*
-ja go nie puszcze...
*westchnal beztrosko*
-jak to sie wogole stalo....

- Ty sie mnie kurdey nie pytaj tylko nie oddawaj mnie jemu, bo bede cie straszyl po nocach gejami !!!!
- No ale musze kolege zmartwic sznur tu namnie nie podziala
*macha rekoma*
- popatrz

-Mi to nie przeszkadza-Powiedział tylko puszczając i zapalając papierosa.

-co ci nie przeszkadza?
*spojrzal dziwnie na niego*
-mam nadzieje ze mnie wykluczasz ze swojego planu...

*zakladam ubranie*
- eh, ide stad mam juz dosc tych wygupow
*kieruje sie w strone wyjscia*

sztachnal sie dymem ale złapał go ciągnąc do pokoji.-No dobra wkurzyłeś mnie maly a ja tego nie lubię.

*probuje sie silowac*
-nigdzie nie idzesz...

*chwycil go za reke wykrecil mu ja i przytloczyl go do sciany tak ze chlopak nie mugl sie ruszac (mowie o Revim)*
- nie zaczynaj zemna juz ci to mowilem
*mowi wkurzonym glosem*

Uśmiechął sie tylko i złapał go za krok-Wiesz co nudzisz mnie gówniarzu.

-przyjacielu, to ostatnie co moge dla ciebie zrobic...
*wyjal z kieszeni najmocniejszego jointa jakiego mial, podpalil i wzial glebokiego bucha*
-trzeba dzialac...
*powiedzial na wdechu i rzucil sie na Reive poczym go pocalowal, wpuszczajac dym do jego pluc, potem go puscil i stanal jak wryty*
-ja nie wierze ze to zrobilem...
*zaczal sobie drapac jezyk*
-winny mi jestes wagon fajek...
*wzrocil sie do Gintamy*

widze ze ktos tu nie czuje bulu
*podnioslem mu reke jeszcze wyzej co graniczylo z polamaniem reki wiec no cuz puscil moje dla jajeczka, kopnelem reviego w zgjecie u prawej nogi co spowodowalo ze upadl. O prosze jakos niefortunniedlanigeo znalazlem kajdanki w spodniach swojich hmmm.. totalnie onich zapomnialem. PRzypielem reke Reiviego do rurki ktora byla przy lawce.( niestety nie ywciagneisz stamtad kajdanek can najwyzej mozesz biec z lawka*
- No to teraz spokojnie sobie tu lez
*zaczelem uciekac wstrone drzwi, chwycilem podrodze KAze za ciuchy i ciagnelem go za soba, wyszlismy*
-papa Reivinku

?Zasmiał się tylko-Myslisz że to gówno mnie zatrzyma?-Pociągnął i łańcóch się wyrwać miał dużo siły.-no tak ręka do niczego ale to nic,-Zaciągnał się dymem.-Dzieki aniołku za narkoze.-Zaczął iść w waszym kierunku.

*wyszarpal sie od uchwytu Gina i zaczal biec do wyjscia o wlasnych silach*
-nie ma sprawy... zawsze do uslug...
*usmiechnal sie na koniec i wybiegl z pokoju*